
Choroba nas nagle zatrzymuje. Sprawia, że wszystko, co wiedzieliśmy o świecie, w jednej chwili rozsypuje się na drobne kawałki. Świat, o którym myśleliśmy, że go rozumiemy, rozpada się. Zaczynamy gwałtownie poszukiwać pomocy. Czy ją znajdujemy? Postawię tu znak zapytania.
Dla mnie choroba stała się bardzo ważnym etapem mojego rozwoju osobistego. Uświadomienie sobie własnej niemocy, lęku, wściekłości na to, dlaczego mnie to spotkało, pchnęło mnie do poszukiwania rozwiązania. Zaczęłam oczywiście od diagnostyki medycznej, najlepszych na rynku specjalistów, stosowałam się do diety, zażywałam mnóstwo lekarstw. Ale problemy nie mijały. Lekarze rozkładali ręce i mówili: „Musisz zwolnić tempo, za dużo pracujesz”. Ale jak tu zwolnić, będąc na kierowniczym stanowisku od 27 lat w firmie medycznej i prowadząc sklep rowerowy oraz Studio Bikefittingu Profidea. Nie słuchałam. Pracowałam coraz więcej, w wolnych chwilach jeździłam intensywnie na rowerze, tłumacząc sobie w głowie, że przecież prowadzę sportowy tryb życia. Nastąpiła godzina zero. Tak mnie wszystko zaczęło boleć, że nie mogłam funkcjonować.
W życiu nie ma przypadków. Najpierw w ręce „wpadła” mi książka „Jak właściwie stymulować nerw błędny. Ćwiczenia i techniki, które aktywują naturalną zdolność do samouzdrawiania”. Przeczytałam książkę w ciągu kilku godzin i to absolutnie zmieniło moje spojrzenie na chorobę. Dzięki bliskiej osobie wyjechałam na warsztaty jogi kundalini, gdzie nie tyle nauczyłam dbać o ciało i mój umysł, ale jak sprawić, by dusza, ciało i umysł się zintegrowały. Codzienne praktyki oparte o zestaw ćwiczeń, relaksacja i medytacja oraz regularne wizyty u bioenergoterapeutki zupełnie zmieniły moje postrzeganie świata i poszerzyły wiedzę na temat leczenia.
Zaczęłam bardzo szybko wracać do równowagi. Już po dziesięciu dniach zniknęły wszystkie objawy chorobowe. Jednak to był dopiero początek mojej transformacji i pracy nad sobą. Aby samoleczenie było trwałe i skuteczne, musi dojść do rozpoznania i uświadomienia sobie przyczyn choroby. Najczęściej, o czym mówi totalna biologia, jest to niesłuchanie naszej duszy oraz życie w niezgodzie z własnymi oczekiwaniami, emocjami i celami. Godzenie się na tak zwane „zgniłe kompromisy” doprowadza nas najpierw do chronicznego napięcia, a następnie objawia się w postaci choroby. Atakuje ona te części ciała, przez które do nas chce przemówić.
Rozpoznanie i uświadomienie sobie przyczyn, praca nad sobą w celu ich wyeliminowania dosłownie usuwa niepożądane dane z hologramu człowieka i zastępuje nowymi. Powoduje to przeprogramowanie całego naszego organizmu; od najmniejszej komórki ciała z jej zapisem genetycznym do całego układu organów i pozwala je przeobrazić w zdrowe układy.
Uczestniczenie w warsztatach wyjazdowych, które organizuję dla innych kobiet, pozwoliło mi na zwielokrotnienie i przyspieszenie mojej transformacji. To właśnie wtedy ujawniły się u mnie zdolności bioenergoterapeutyczne. Od dawna czułam energię, stosowałam wahadełko (dla zabawy) i nie do końca miałam świadomość tego, co robię i na co potrafię wpływać. To wtedy właśnie przyszli do mnie moi Duchowi Przewodnicy i wsparli mnie w procesie totalnej przemiany, w której będę do końca moich dni.
To Oni uświadomili mi, jaki jest cel mojej Duszy i w jaki sposób mam go realizować.
Celem i Drogą mojej Duszy jest „wykorzystanie danej mi władzy nad subtelną sferą życia, aby innym pomóc osiągnąć to samo. Poprzez cierpliwość i tolerancję okazywaną innym jestem przystępna i inspirująca do transformowania ludzi wkoło”.
Wykorzystując swoje dary z pokorą kieruję się w życiu naukami Yogi Bhajana.
„Oto harmonogram życia.
Przez pierwsze dwadzieścia pięć lat zdobywaj wiedzę, przez drugie dwadzieścia pięć lat doświadczaj, że wiedza jest istnieniem z pokorą w gracji jaźni, w powiązaniu z kreatywnością Uniwersalnej Nieskończoności, co jednym słowem oznacza Boga.
Przez trzecie dwadzieścia pięć lat rozpowszechniaj i dziel się, przez ostatnie dwadzieścia pięć lat przygotuj się do odejścia. To zajmuje sto lat, a jeśli śmierć nadejdzie wcześniej, to świetnie.
Im wcześniej, tym lepiej.”
Wkraczam w 54. rok mojego życia. Jestem matką oraz babcią. Mam życiowy bagaż doświadczeń, z którego czerpię. Moją misją na kolejne dwadzieścia pięć lat są słowa Yogi Bhajana:
„Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, czytaj o tym. Jeśli chcesz coś zrozumieć, pisz o tym. Jeśli chcesz osiągnąć w czymś mistrzostwo, nauczaj tego.”